środa, 28 listopada 2012

Chapter 10





Taemin P.O.V
Piosenka dobiegła końca, tłum uczniów i tych starszych, i tych młodszych bił nam brawo. Zerknąłem na postac po mojej prawej stronie, na jego ustach widniał szeroki uśmiech, widać, że był z siebie zadowolony. Dawno go takiego nie widziałem. Śmiało można powiedzieć, że scena to Kibumowy żywioł. Przeczesywałem wzrokiem widownię. Nigdzie go nie było. Ostatni ukłon, schodzimy ze sceny, szurając nogami podążam za Kibumem, który machał radośnie w stronę tłumu. Ostatnie zerknięcie za siebie.. Jest! Stoi tam! Moje serce zaczęło bić jak szalone, już, już chciałem mu pomachać, ale.. Co...? Moja ręka zastygła w powietrzu.. Onew! Przecież obiecałeś, że nigdy więcej tego nie zrobisz! Przyrzekłeś, że jestem tym jedynym, a tamto to.. to było nic takiego. Powiedziałeś, że się zmienisz, dla mnie. "Dla Twojej jedynej, prawdziwej miłości" - tak, dokładnie tak się wyraziłeś. Nasz pocałunek, który nastąpił zaraz potem miał byc przypieczętowaniem naszej miłości, oddania, zaufania. A teraz? Te same pełne usta, które wczoraj wieczorem szeptały do mojego ucha "Śpij, kochanie, jesteś dla mnie najważniejsza osobą na świecie, Kocham Cię", te same umięśnione ramiona, które owijałeś wokół mojej talii, każdej nocy, gdy miałem zły sen, ściskałeś mnie mocniej i mówiłeś "Ciii.. To tylko koszmar.. Jestem przy Tobie...". Byłeś moim pierwszym kochankiem. Pamiętam nasz pierwszy raz, jakby to było wczoraj. Zwalniałeś, gdy tylko cicho jęknąłem, ale wtedy jeszcze byłem zbyt głupi i wstydliwy, żeby krzyknąć jak jest mi dobrze, jak ból miesza się z pożądaniem. Byłeś taki delikatny, każdy Twój ruch sprawiał mi dziką rozkosz. Kochałem Cię. Kochałem Cię jak cholera. KochaŁEM. Teraz jedyne co widzę to ty i ona. Namiętnie się całujecie. Chyba nawet mnie nie zauważyłeś. Coś we mnie pękło. Łzy zaczęły formować się w moich oczach. Schodziliśmy właśnie po schodach, przyspieszyłem kroku, niemal zbiegłem z tych cholernych, niekończących się schodów. Wyminąłem zdezorientowanego Kibuma potrącając go. Usłyszałem uderzenie, ale nie obchodziło mnie co to było. Przed oczami miałem obraz Jinkiego całującego tamtą dziewczynę. Co ona miała czego ja nie miałem?  Zasłoniłem twarz rękami, nie rozklejaj się Taemin, wytrzymasz. Nagle przywaliłem w coś wysokiego. Bolało.
- Hej, patrz jak leziesz! - wychrypiałem, ciemnowłosy chłopak zamrugał kilkakrotnie.
- P-przepraszam.. Nie gniewaj się Taemin..
- Z-znamy się? - załkałem.
- Nie.. Ale możemy to zmienić..? Hmm.. - chyba dopiero teraz zdał sobie sprawę w jakim jestem stanie.
- Coś się stało?
- Nie, wszystko w porządku. JEST ZAJEBIŚCIE! Zajebiście, kurwa. - zacząłem śmiac się jak jakiś psychol. Jego reakcja mnie zszokowała. Po prostu, jakbyśmy znali się od kilku dobrych lat, podszedł do mnie i mocno przytulił.
- Cii.. Wszystko będzie dobrze - głaskał mnie delikatnie po plecach. Wtuliłem twarz w zgięcie jego szyi, powoli się uspokajając.
- J-jak się nazywasz? - zapytałem po kilku minutach ciszy przerywanej jedynie moim szlochaniem.
- Choi Minho - uśmiechnął się anielsko. 


*** 

1 komentarz:

  1. Co tak krótko? Dłuższych rozdziałów chcę! Nie wyrażam zgody na takie krótkie rozdziały...
    Pozdrawiam ;3

    OdpowiedzUsuń

Komentujcie . Chcę wiedzieć co sądzicie o tych wypocinach ! :3 :)